niedziela, 31 lipca 2016

25 lat W.A.B.!

Niniejszy tekst powstał specjalnie na konkurs ogłoszony na FB z okazji 25-lecia wydawnictwa W.A.B.
Taka okazja niecodziennie się trafia. Co prawda, główna nagroda, czyli 25 książek mi się nie trafiła, ale został mi przyznany upominek (oczekuję listonosza...)




To już ćwierć wieku minęło? Ech, jak ten czas szybko ucieka... Na głowie siwych włosów, a na półkach książek przybywa... Po zastanowieniu doszłam do wniosku, że publikacje W.A.B. towarzyszą mi od bardzo dawna, sięgam po nie zawsze z ogromną przyjemnością, cenię je i taką listę powinnam zrobić nie z pięciu, ale 25 pozycji...
Cóż, spróbuję wybrać "przedstawicieli":
1. "Widmokrąg" W. Kuczok - byłam oczarowana tymi opowiadaniami, tym jak autor snuje historie, jak operuje językiem, jak się bawi z czytelnikiem... Ten konkretny tomik ma dla mnie wartość sentymentalną (prezent od bliskiej osoby). Ponadto należy do serii "Archipelagi", która od lat prezentuje ambitną, ciekawą, wartościową prozę rodzimych autorów - sporo już z tej serii "odhaczyłam" jako przeczytane.
2. "Polka" M. Gretkowskiej - tej autorki książek mam kilka, te najstarsze najbardziej lubię ("My zdies'emigranty, Tarot paryski...), ale "Polka" jest szczególna - bardzo intymna, szczera, po prostu "taka gretkowska", pełna ciekawych myśli, spostrzeżeń. Mam ją w wersji "kieszonkowej", kiedyś nosiłam w torebce.
3. "Daleko od Niflheimu" M. Axelsson - z serii "Don Kichot i Sancho Pansa" (ciekawa lit. europejska), kupiłam tę książkę za 4 złote, to było moje pierwsze spotkanie z tą autorką. To powieść o piekle na ziemi, trudna, przygnębiająca, bardzo mnie "przeczołgała", ale takie lektury też są potrzebne dla naszego rozwoju. Przy okazji podzielę się wrażeniami z lektury:http://agnestariusz.blogspot.com/…/skandynawsko-filipinskie…
4. "Księgarz z Kabulu" A. Seierstad - Uwielbiam zwiedzać "terra incognita"! tu - literatura faktu, którą czyta się niczym baśń, takie to wszystko inne, niewiarygodne momentami, ale prawdziwe, no i z motywem książek, czyli coś, co uwielbiam.
5. "Zupa z granatów" M. Mehran, nie mogło zabraknąć przykładu z "serii z miotłą' - mądrych, kobiecych książek, tę wyróżniłam szczególnie, bo łączy wagę problematyki z lekkością opowieści, uwodzi czytelnika smakami i zapachami kuchni perskiej, aż ma się ochotę wypróbować zamieszczone przepisy!Przyznam, że byłam o krok, przymierzałam się do wypieku "Słoniowych uszu".

sobota, 30 lipca 2016

Bez linijek

Hej!
Ni stąd, ni zowąd, wracają notatki w kratki. Spontanicznie.
O dawna na blogu prawie same wpisy z linkami do miejsc, gdzie "wiszą" moje recenzje. Sporadycznie cała, tylko blogowa publikacja.To nie tak miało być. Bezruch się zrobił.
Zatem wracam do luźnych zapisków. Bez zajawek, bez równych odstępów. Bo tylko tu mogę pisać bez linijek. Zupełnie co chcę, jak chcę i kiedy mi się żywnie podoba. Ot, tak...

Krótkie streszczenie  o tym, co u mnie się dzieje:
- prawie od roku chodzę na jogę;
- występowałam w przedstawieniu dla dzieci z przedszkola (czułam się trochę jak postać z powieści "Pina, zrób coś!" ;-) )
- byliśmy wakacyjnie w Rabce  - co prawda krótki, ale uroczy pobyt;
Rabka -Zdrój, lato 2016 r.
- zaszalałam i zrobiłam sobie "hybrydowy manicure", w sumie to już drugi raz
- w kuchni eksperymentowałam z kaszą jaglaną

O wszystkim mogę napisać więcej. Na życzenie.

A dziś jestem wypełniona po brzegi pozytywną energią, bo byłam na warsztatach joga + robienie łapaczy snu,
świetna sprawa, super zabawa - z nitek, koralików, 'śnurków' i 'piórków' powstają ciekawe i ładne ozdoby.
Dzięki temu zajęciu poczułam się, jakbym przeniosła się w przeszłość - do czasów szkolnych, gdy coś tam się dziergało  na lekcjach "techniki", czy w domu eksperymentowało z igłą,  nitką i szydełkiem.
Zainteresowanie. Skupienie. Praca i zabawa.

Kiedyś zdecydowanie więcej "wykazywałam się" artystycznie-plastycznie. Potem zasypały mnie książki. I wiecie co? Od jakiegoś czasu staram się ograniczać egz. recenzyjne. Gdy wywiążę się ze wszystkich zobowiązań..., no nie, całkiem nie zrezygnuję, ale "zminimalizuję do minimum". Wtedy będę mogła rozwijać się na innych polach.
Z tego, co obserwuję, sporo osób znanych z blogosfery ma podobnie. Cóż, wszystko ma swoje miejsce i czas....
Jest czas na książki i czas na wstążki.

Tymczasem!




piątek, 29 lipca 2016

"Nadzieje i marzenia" - M. Kordel

ZNAK 2016
Prawdę powiedziawszy, spodziewałam się kolejnej, zgrabnie napisanej, przyjemnej w odbiorze powieści obyczajowej, w której prym wiodą uczuciowe dylematy bohaterek, a akcja rozgrywa się w uroczym, nomen omen malowniczym, miejscu. Wiedziałam, że będzie to lektura dobrej jakości, ale nie spodziewałam się zbyt wiele. Tymczasem - a kuku! "Nadzieje i marzenia" bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły, zachwycając i przykuwając moją uwagę aż po ostatnią stronę.
(....)
Magdalena Kordel ma w sobie coś z czarownicy, w pozytywnym sensie: potrafi zaczarować swoją opowieścią. Tym razem inspiruje i motywuje do "szperania na strychu"- do zaglądania w przeszłość, poznawania dziejów swoich przodków oraz do pisania prawdziwych listów - ręcznie, na eleganckiej papeterii, najlepiej piórem, koniecznie sercem.
"Nadzieje i marzenia" to piękna opowieść, oczywiście, że o miłości, ale nie tylko. Serdecznie polecam wizytę w Malowniczem i innych miejscach, do których prowadzi nas lekkie pióro i wrażliwość autorki.

Całość mojej recenzji: 

czwartek, 21 lipca 2016

Znacie Agatkę?

Nic nie przebije kultowych "Scen z życia smoków", ale niesprawiedliwe byłoby powiedzieć o Beacie Krupskiej, że jest autorką jednej książki. Te mniej popularne utwory powoli zaczynają wychodzić z cienia, dzięki wznowieniom, bez których ciężko było zdobyć dany tytuł. Jakiś czas temu do rąk mniejszych i większych czytelników trafiły "Przygody Euzebiusza", a niedawno "Opowieść o Agatce".
Tej książki nie miałam okazji poznać w dzieciństwie, tym bardziej z ciekawością po nią sięgnęłam. Urocza lektura! Wraz z tytułową Agatką, jej mamą, babcią, psami - Bietką, Papajem i Piesiami, kotami, pluszową myszą Melaniną oraz tajemniczym stworkiem Tarsjuszem wyruszamy w fantastyczną literacką podróż na skrzydłach wyobraźni. Z humorem, szczyptą absurdu, nutką filozofii, ogromem miłości do zwierząt i szerokim polem do rozwijania fantazji. (...)
całość mojej recenzji: tutaj

poniedziałek, 18 lipca 2016

"Syntetyczne pole kwiatów" J.Guzik

Wobec twórczości Joanny Guzik nie można pozostać obojętnym. Na poetyckim poletku autorka zasiała wiele pytań, zwątpień, refleksji i osobistych obserwacji. Każdy utwór rozkwita ciekawą myślą, grą słów, porusza emocjonalną strunę. 

Oto kilka moich wrażeń z lektury tomiku:
syntetyczne pole kwiatów - recenzja



wtorek, 5 lipca 2016

"Bodo wśród gwiazd" A. Mieszkowska

MARGINESY 2016
Kiedy na telewizyjnych ekranach pojawił się serial "Bodo", którego fabułę osnuto wokół losów słynnego gwiazdora przedwojennej estrady i kina, zyskał on zarówno zwolenników, jak i przeciwników. Nie wszystkim podobał się sposób przedstawiania wydarzeń, nie zawsze idealnie zgodny z biografią artysty, czy dobór aktorów.  Jednak zgodnie z założeniami twórców to nie miała być wierna rekonstrukcja faktów. Serial był tylko inspirowany dziejami Eugeniusza Bodo, stąd znalazło się miejsce na fikcyjne postaci i wątki. Cóż, na medal to ta produkcja nie zasługuje, ale...

Pomijając to, co się komu podobało, a co nie, to trzeba przyznać jedno. Dzięki temu serialowi postać Eugeniusza Bodo została "odkurzona", ocalona od zapomnienia, przybliżona kolejnym pokoleniom. Podobnie jak kilka innych pojawiających się na ekranie osób  z tamtej epoki (Zula Pogorzelska, Konrad Tom, Sara Ney itp.).

Skoro już mamy taki "lekkostrawny" podkład, jakim jest filmowa inspiracja losami artystów, to może czas na książki biograficzne? Na uzupełnienie tego zarysu rzetelną wiedzą?

"Bodo wśród gwiazd. Opowieść o losach twórców przedwojennych kabaretów" wydana przez Marginesy to dla mnie prawdziwa gratka. Autorką tej książki jest Anna Mieszkowska - znakomita dokumentalistka, autorka biografii Ireny Sendlerowej ( miałam przyjemność czytać)  oraz cenionych publikacji o kabarecie międzywojennym. To dla mnie już wystarczająca gwarancja dobrej lektury.

"Bodo wśród gwiazd" - zadedykowano Danucie Żelechowskiej i Janowi Zagoździe, autorom audycji "Mijają lata, zostają piosenki", "Wspomnienia pisane dźwiękiem". Według mnie  niesamowicie ujmujący jest taki rodzaj oddania hołdu tym dwóm, zasłużonym dla polskiej muzyki, postaciom. To oni nauczyli nas słuchać piosenek z dawnych  lat, z trzeszczących  płyt, z archiwów niemal "porośniętych mchem", gdyż tak rzadko do nich sięgają współcześni dziennikarze muzyczni.  Nie zatrzymam się jednak na samej dedykacji....


Przyznam, że na początku troszkę się pomyliłam, szczęśliwie rozczarowałam. Sądziłam, że to będzie książka o samym Eugeniuszu  Bodo, tymczasem mamy w niej całą plejadę gwiazd. O ile znani mi byli  Hanka Ordonówna, Fryderyk Jarosy, Loda Halama, Zula Pogorzelska, Konrad Tom, czy wspominany często Marian Hemar, słyszałam o Zofii Terne, Stefci Górskiej, to tacy artyści jak Gwidon Borucki, Stanisław Ruszała, Renata Bogdańska-Anders, czy Wiktor Budzyński stanowili dla mnie białą plamę.  Dzięki tej publikacji dowiedziałam się o ich istnieniu.

Anna Mieszkowska dokładnie zgłębiła materiały, zajrzała do archiwów, jeśli to było możliwe - rozmawiała ze świadkami epoki, sięgała do ówczesnej prasy, nagrań radiowych, wszelkich dostępnych dokumentów, przytaczała wywiady, listy, cytowała teksty piosenek. Przybliżyła sylwetki twórców, ludzi teatru, filmu, radia i estrady w sposób rzetelny, ciekawy, często obalając mity - jak ten o węgierskim rodowodzie Niebieskiego Ptaka, czyli Fryderyka Jarosy'ego. Barwnie opowiedziała o życiu
artystycznym, kabaretowym, kawiarniano-teatralnym okresu przedwojennego, ale także o tragicznych czasach II wojny światowej i okupacji, gdy wielu artystów było skazanych na biedę i tułaczkę, także o ich dalszych losach, aż po kres. I pomyśleć, że  groby niektórych są daleko od ojczystej ziemi....

Publikacja napisana tak rzetelnie i tak serdecznie, bogato ilustrowana zdjęciami, plakatami, reprintami budzi duże zainteresowanie, zadziwia, wzrusza, wzbogaca wiedzę i wrażliwość. Aż się chce dalej szperać w poszukiwaniu informacji o dawnych autorach i wykonawcach (na końcu zamieszczono zacną bibliografię) oraz szukać nagrań. Szczerze - gdy odtwarzam np. audycje "Mijają lata, zostają piosenki" i słyszę te dawne melodie, to łza się kręci pod powieką...


Dzięki  książce Anny Mieszkowskiej "Bodo wśród gwiazd. Opowieść o losach twórców przedwojennych kabaretów" przeżyjemy podróż w czasie, poczytamy o pięknych i smutnych losach prawdziwych gwiazd. Znów nam zagra "słodkie radio retro"...

Moja lista blogów